Dzisiejszy Mikołaj z białą brodą i w czerwonym ubraniu przyjechał z bieguna północnego saniami ciągnionymi przez renifery. Na biegunie północnym często brał swą lunetę, by obserwować wszystkie dzieci globu. Święty Mikołaj w nocy zostawił swoje sanie pod domem i ja go sfotografowałam, jak się śpieszył rozdać prezenty zgodnie z ogromną liczbą próśb w listach, które dostał. Mikołaj wchodzi na dachy, a tam wciska się do przewodów - otworów kominowych, przez które prześlizguje się, by cichutko pozostawiać prezenty dzieciom. Rozdawanie wymaga czasu. Musi tak dużo dzieci zadowolić, a czasu ma mało. Więc się śpieszy, chociaż chciałby zostać dłużej i z każdym dzieckiem dzielić radość tej nocy.
Największy problem miał z wciągnięciem ogromnego, wypełnionego prezentami worka na sznurku, bo prezenty dużo ważą. Poprosił mnie jak mu robiłam zdjęcie, żebym mu to ułatwiła, co z przyjemnością uczyniłam. Mówił, że lubi pakować prezenty, że muszą być dobrze schowane pod kolorowymi papierami, owinięte wstążkami, z naklejonymi etykietami z jego wizerunkiem. Prezenty to dla dzieci urzeczywistnienie marzeń. Dzieci je ożywiają własnymi marzeniami w zabawach i w przygodach, których są twórcami. Na biegunie Mikołaj spędza czas na przygotowywaniu prezentów i tęskni za dziećmi, które odwiedził w wigilijną noc.
~:~