W Tatry jeżdżę Intercity przez Kraków, a dalej autobusem do Zakopanego. Tak jest najwygodniej i najszybciej. W tym roku wyjechalem pod koniec października. Miałem dwa cele: dotlenić organizm i podziwiać piękno gór o tej porze roku. Liczyłem na barwy jesieni, ale się spóźniłem. Pogodę miałem zmienną. Generalnie temperatura nie schodziła poniżej 10 stopni ciepła. Niekiedy jednak w górach występowały przenikliwe zamiecie śnieżne. Najbardziej mi przeszkadzały oblodzone szlaki.
W Krakowie zrobiłem obowiązkową przerwę na odwiedzenie rynku i kawę w Michalikowej Jamie. Atmosfera Krakowa jest unikalna. Zjadłem również dwa obwarzanki krakowskie. Proszę ich nie mylić z równie wyśmienitymi bajglami małopolskimi.