Angkor - wejście do Angkor Wat
Rano śniadanie (1,80$) - musli, z owocami oraz shake owocowy. Pychota. Trzy następne dni spędzamy w świątyniach Angkoru podróżując razem ze Szkotem, którego poznaliśmy. Bierzemy Tuk-tuk'a, oczywiście wcześniej ustalając cenę. Szkot mówi z angielskim akcentem "do Angkor Wat", a kierowca TUK-TUKa zawozi nas do "Angkor What", które jest zwykłą knajpą. Po kolejnych pertraktacjach zawozi nas do Angkoru.
Tam robią nam zdjęcie, płacimy 40$ od osoby, dostajemy bilet i wjeżdżamy na teren wielkich świątyń. Przez jakiś czas podróżujemy miłą alejką, tuż obok fosy, która otacza najbardziej znaną świątynię imperium khmerskiego Angkor Wat. Powoli uświadamiamy sobie jak duże są odległości pomiędzy zabytkami. Zatrzymujemy się naprzeciwko głównego wejścia. Widzimy mnóstwo TUK-TUKów, barów, naganiaczy i dzieci sprzedających napoje do picia, kartki, książki. Są też stragany, najwięcej obok Angkor Wat, gdzie można kupić wszelkiego rodzaju pamiątki od koszulek, przez szale, spódnice czy wyroby z drewna. Warto się targować, choć czasami jest to trudne. Można kupić bardzo tanio - koszulka - 1$. Dzieci zaczepiają nas co kilka kroków. Patrzą się tymi swoimi kamiennymi oczami. Choć sprzedają, to efekt jest taki jakby żebrały. Kupujemy często z litości a nie dlatego, że potrzebujemy daną rzecz. W Tajlandii człowiek czuje nawet pewną przyjemność z targowania, tutaj jest to trochę tak, jakby odejmować komuś chleb od ust.
Bilety są sprawdzane przy największych świątyniach, lepiej więc mieć je zawsze przy sobie.