www.umysl.pl  ... dodaj do ulubionych. 1 strona 1 strona Powrót - wstecz 1 strona Powrót Napisz do nas Napisz do nas Szukaj: Umysl.pl, wyszukiwarki, encyklopedie Szukaj Spis treści Spis treści    
 
Indie Podglądając Indie
  Niedziela Palmowa  

Niedziela Palmowa w Indiach

Powoli zaczyna się czuć atmosferę nadchodzących świąt. Dzisiejsza uroczystość była urzeczywistnieniem znanego opisu wjazdu Chrystusa do Jerozolimy.
Już w piątek w pracy powiedziano mi, że Msza niedzielna będzie tym razem o 7:30, zamiast o 8:00 i nie trzeba przynosić palm, będą dostępne w kościele.
O podanym czasie na placu zgromadził się tłum, chwila modlitwy, czytanie i błogosławienie palm, które następnie były rozdzielane wśród ludzi. I nagle nad głowami zafalowały palmowe liście. Może to za dużo powiedziane, pojedyncze "pióra" palm. Procesją zmierzamy w stronę groty Matki Boskiej, proszono, by uformować zwarty szereg i nie pchać się przy wchodzeniu do kościoła. Mijamy grupę osób żebrzących i dochodzimy do zamkniętych drzwi kościoła.

Na informację, że nadchodzi ksiądz, drzwi otworzyły się i tłum wlał się do środka. Niestety, nie dla wszystkich starczyło miejsca, niektórzy musieli (lub chcieli) pozostać na zewnątrz. Na szczęście, pogoda nie stanowi problemu. Dotąd tylko raz, w zeszłą sobotę, w czasie Mszy świetej zerwała się wichura i była półgodzinna ulewa, że szybko zamykano okna! Ale potem znów ciepło i prawie całkiem sucho, ziemia wypiła wszystko. Był to pierwszy deszcz od sześciu tygodni, poprzedni spadł dzień przed świętem Matki Boskiej Gromnicznej.

Niedziela Palmowa w Indiach

W trakcie mszy czytanie Męki Pańskiej z podziałem na role, z czego byłam w stanie zrozumieć jedynie imię Barabasza i "Elli, Elli...", bowiem całość Eucharystii była w języku tamil. Dlatego też wolę msze sobotnie, po angielsku, wówczas mam możliwość pełniejszego uczestniczenia. W tamil rozpoznaję jedynie wezwanie "Pan z Wami"- "Andavar ungalodu irupparage", na co odpowiada się "Ummodum irupparage". "Irupparage" znaczy "być".
Czasem też podawane są "perełki", następnie specjalnie tłumaczone na angielski, by wszyscy mogli zrozumieć. Bowiem ludzie mieszkający tu pochodzą z rozmaitych miejsc w Indiach i w różnym stopniu opanowali język lokalny. Natomiast przyjmuje się, że angielski, jako język urzędowy, powinien być znany powszechnie. Dziś, dzięki temu zrozumiałam wezwanie, aby nie żałować czy rozpamiętywać przeszłości, ale żyć dniem dzisiejszym. Bóg chce, byśmy nie patrzyli wstecz, ale cieszyli się teraźniejszością i tym, co jeszcze nas czeka...
I kolejna okazja, by zaobserwować odmienność zwyczajów. Ludzie przysiadają na podłodze, dzieci swobodnie spacerują przy ołtarzu, nikt ich nie przywołuje czy przegania. Także gardło księdza ma prawo do chwili niedyspozycji; w pewnym momencie zaległa cisza, ksiądz odwrócił się od ołtarza, a kościelny podał mu kubek wody.

Metalowe naczynia są w powszechnym użytku, na specjalnych talerzach z "podziałkami" serwuje się posiłki, składające się z ryżu, placków oraz warzyw, zarówno smażonych, jak i gotowanych. Natomiast dzieci, zwłaszcza małe, których rodzice mogą sobie na to pozwolić, jadają na srebrnych talerzykach. Ma to podobno wpływ na lepsze przyswajanie minerałów zawartych w pożywieniu. Indyjskie jedzenie jest bardzo ostre, a południowoindyjskie wręcz palące, czyli "khara". Śmieję się, że dla nich to nic, a dla mnie "khara, khara". Obecnie już wiadomo, że nie mają podawać mi zbyt pikantnych posiłków, ale czasem i tak oczy wychodzą mi na wierzch, nie tylko z powodu nowości, pojawiających się na stole.
Po Mszy jest wystawienie Najświętszego Sakramentu, modlitwa i błogosławieństwo. Dopiero stamtąd zabierają ją ministranci lub kościelny. Dziś też zamiast kwiatów wszędzie były liście palmowe, po mszy osoby, dla których nie wystarczyło podchodziły nawet do ołtarza i stamtąd zabierały. Ołtarz miał czerwone obrusy, a figurę Maryji przybrano w pomarańczowe sari. Natomiast nie było figury Pana Jezusa, na tym miejscu umieszczono obraz św. Józefa. Może figura jest przygotowywana na Święta? Przy czym jest to stojąca postać. Ciekawe, czy mają też taką leżącą, do grobu? Zobaczymy...
Zobaczymy też jak będą wyglądały obchody Wielkiego Tygodnia. W czwartek popołudniu zapowiadana jest Msza z ceremonią mycia nóg. Na zewnątrz, bo kościół nie może wszystkich pomieścić. Przewiduje się, że potrwa dwie godziny. A późno wieczorem, co godzinę adoracje w językach: malayalam, angielskim i tamil.

Nie wiedziałam, czy jest przyjęta adoracja w Ciemnicy i całowanie krzyża. Tutejsza Wielkanoc jest "poszatkowana", piątek jest już dniem wolnym. Nie tylko dla Chrześcijan, kalendarz jest tak ustawiony, aby ludzie wszystkich wyznań mogli obchodzić swoje ceremonie. Prawie w samo południe ma być Droga Krzyżowa, znów na zewnątrz, może dla większego umartwienia się, wtedy naprawdę żar będzie lał się z nieba. Pod wieczór, także na powietrzu Misterium Męki Pańskiej, w trakcie którego wystawiony będzie krzyż.
Tego samego dnia wypada hinduskie święto Venkataramanaswamy Rathotsava. Tak akurat nazywa się świątynia, w której czczą bóstwo. Przez cały tydzień trwają uroczystości, w pobliżu świątyni są budowane bramy z kwiatów. Kulminacja nastąpi w piątek, gdy na specjalnym wozie, ciągniętym przez ludzi, co jest dużym honorem, figura będzie obwożona po mieście. Równocześnie na to nakłada się druga, niezależną ceremonia, przeniesiona z północy kraju, Holi, dzień radości i zabawy. Powszechna wesołość przez cały dzień przejawia się w podchodach podobnych do naszego Dyngusa, ludzie obsypują się kolorowym proszkiem i polewają wodą. Czasem podobno nawet siłą wyciągają "uczestników" z domów. Zostałam zaproszona na tą ceremonię, przesuniętą chyba ze względu na nasz Wielki Piątek na niedzielę, od razu z zaznaczeniem, że dostanę jakiś strój, ponieważ barwy zmywa się przez kolejne dni...
Rezurekcja rozpocznie się w sobotę o północy, myślałam, że może z procesją. Nie mają takiego zwyczaju, ale będzie ceremonia świecenia wody i ognia, należy więc przynieść świece i butelki na wodę. I na tym właściwie zakończy się świętowanie, obchodzi się bowiem tylko Niedzielę Wielkanocną - rano będzie jeszcze msza, natomiast poniedziałek jest już normalnym dniem pracy. Mówiono mi o zaproszeniu na Wielkanoc do katolika pracującego w naszym domu. Przy czym Śniadanie nie jest podobno tak celebrowane jak u nas, bez specjalnych potraw i dekoracji. Może dlatego nie jest praktykowane święcenie pokarmów. Pewnie będę jedyną osobą, która pójdzie w sobotę z koszykiem do kościoła. Właśnie, muszę pożyczyć jakiś koszyk i jeszcze podrążyć kwestię farbowania jajek. Hindusi nie wiedzą, o co mi chodzi, pokazałam im, że chcę trochę łusek cebuli. Ale tutejsza jest czerwona, takie też ma łupiny. Czy będą się nadawać? Kupiłam też barwnik spożywczy, początkowo twierdzono, że dostanę go wszędzie, okazało się, że był tylko w niewielkim sklepiku, który obsługuje przyjęcia weselne. Tylko na takie okazje używa się dodatków, na co dzień, jak sami deklarują, stosują jedynie naturalne składniki. Wobec tego wszystkie tegoroczne jajka, jeśli się udadzą, mają szansę być różowawe.
Ale na pewno będzie dobry mazurek (lub coś w jego stylu), już zamówiony w zaprzyjaźnionej piekarni. Większość ciast jest wegetariańska, pieczona bez użycia jajek. Hindusi dość często o to pytają, stąd teraz jestem już tego świadoma. Wyroby są bardzo smaczne, jedynie szalenie słodkie, to ich kolejna - obok ostrości potraw - miłość. Jako ozdoby: kolorowe ornamenty, kwiatki, łabędzie, co sobie człowiek zażyczy bądź wymarzy. W najbliższych dniach muszę dostarczyć wzór rysunku bazi, aby przez przypadek nie wymalowali palm kokosowych.


~:~


Autor: Grażyna Kowolik

Hinduizm

Prawa autorskie
www.umysl.pl  ... dodaj do ulubionych.
1 strona 1 strona Powrót - wstecz 1 strona Powrót Powrót na górę strony Góra Napisz do nas Napisz do nas Szukaj: Umysl.pl, wyszukiwarki, encyklopedie Szukaj Spis treści Spis treści